poniedziałek, 15 lipca 2013

7

Środa,kolo 22 wieczorem
Harry
-poprostu to co powiedzial Ci na plazy bylo pozegnaniem Rose, On czul ze to jego ostatnie chwile-powiedzialem a łzy splynely po moich policzkach .To co Rose przed chwila mi powiedzialo tak cholernie ruszylo moim sercem, jej historia brzmiala jak zakonczenie jakiegos dramatu. Tak bardzo go kochała, tak bardzo chciala spedzic z nim cale swoje zycie a on poprostu odszedł, zostawil ja sama  na tym zlym swiecie i odszedl do Boga. To jego wybra , nie walczyl, mogl przeciez zadzwonic po pomoc ale on wyslal jej tego smsa. Boże jakie to smutne. Nie moglem opanowac lez ktore splywaly po moim policzku jedna za druga. Po policzka Rose tez splywaly powolne lzy. Przysiadlem sie obok niej i otarlem je. Delikatnie sie usmiechnela. Oparla glowe na moim ramieniu i wpatrywala sie jak ogien tanczy w kominku co jakis czas dajac o sobie przypomniec pojedynczym strzalem mokrego drewna.
objalem ja ramieniem i ulozylem swoja glowe na jej. Bylo mi jej tak cholernie zal, dostala od zycia ogromnego kopa w dupe. Nie zasluzyla na to. Miala dobre serce. Teraz juz wiedzialem dlaczego byla taka wredna, to poprostu byla tylko maska. Ukrywala swoj prawdziwy charakter pod maska,ktora sciagnela przede mna.
-wiesz co musisz zrobic? -powiedzialem do niej a ona odchylila glowe i spojrzala na mnie ze lzami w oczach
R-pojdziesz ze mna? -powiedziala , przeszedl mnie dreszcz. Myslale ze chciala byc sama w tej chwili,ale ona poprosila bym poszedł z nia. Podnioslem nas i zalozylem kurtke na ramiona Rose. Wyszlismy z domku. Rose zlapala swoja dlonia moja dlon i oplotla mocno swoje palce wokol moich. Bała sie stanac twarza w twarz z rzeczywistoscia. Bala sie zaczac zyc na nowo. Kroczylismy szybkim krokiem po pomoscie, chciala juz miec to z glowy. Doszlismy do konca. Rose sciagnela z szyi lancuszek i scisnela go w dloni, druga caly czas mocno mnie trzymała.
R-Mike !-krzyknela-cos Ci kiedys obiecalam. Nie dotrzymałam obietnicy,przepraszam.Dzis postanowilam zerwac z przeszloscia, obiecuje Ci ze nigdy nie zatrzymam sie w miejscu, nigdy juz nie bede patrzec wstecz,zawsze bede usmiechnieta ,ale Ty zawsze bedziesz zajmowal specjalne miejsce w moim sercu. Zaczne zycie od nowa,bez Ciebie,bo Ty odszedles bezpowrotnie.Żegnaj Mike, na zawsze-mocniej scisnela moja dlon a druga zamachnela sie i rzucila łańcuszek Mike'a do wody.Objalem ją i wrocilismy do domku. Nie odzywała sie ani słowem.Usiedlismy przy kominku.
R-masz wino ? -zapytała usmiechnieta
-a mam-odpowiedzialem. Przez cala ta sprawe z jej przeszloscia zblizylismy sie do siebie. Polubilem ją bardzo.


***
-Dziekuje Ci Harry,pomogles mi, dzieki Tobie zaczne nowe zycie-powiedzialam stukajac swoja lampka wina o lampke Harrego
H-nie ma za co -powiedzial usmiechajac sie delikatnie. Przy nim czulam sie inaczej, nie pamietalam przeszlosci, liczyla sie przyszlosc i to co trwalo w tej chwili. Dziwne uczucie. Kto by pomyslal ze akurat on przyjdzie mi z pomoca.Harry Styles, osoba ktora od pierwszego dnia znajomosci mnie ostro wkurzyła.Bylam mu cholernie wdzieczna za to ze tak mi pomogl. Znalazlam w nim bratnia dusze i przyjaciela, wiem ze to moze cholernie glupio brzmiec bo znamy sie kilka dni, ale naprawde dzieki niemu sie usmiechalam.-przepraszam Rose za moje zachowanie przez te pierwsze dni , to bylo glupie-powiedzial i pocalowal moj policzek. Lekko sie zarumienilam.
-przestan nie masz za co , ja tez bylam chamska-zasmialam sie
H-na jutro umowilem sie z pilotem naszego samolotu ze wracamy do NY-powiedzial , zrobilo i sie smutno, nie chcialam wracac-ale nie musimy wracac-powiedzil-mozemy zostac do soboty
-marze o tym-przeciagnelam sie i ulozylam na puchowym dywanie niopodal kominka.Harry polozyl sie obok. Nasze dlonie co jakis czas dotykaly sie przypadkowo ale kazde z nas odrazu szybko zabieralo swoja reke . Czulam sie przy nim bezpiecznie, nie mam pojecia co mial w sobie ze sprawial ze moje serce zaczynalo sie skladac w calosc. Dzien po kolejnej chisterii bylam normalna, nadal mialam ochote plakac , ale w momencie gdy wyrzucilam lancuszek do wody poczulam sie jakby caly ból odszedl i jakby Mike dobrze wiedzial ze tak sie stanie gdy to zrobie. Moze dlatego kazal mi zlozyc ta obietnice. Dopilismy wino i poszlam na gore spac. Harry wciaz spal na kanapie. Nawet nie pytal czy moze przyjsc do mojego pokoju.SZanowal mnie.
                                            ***
Wróciliśmy do zasranego Nowego Yorku. Miłe chwile sie skonczyly, nie ma co, wypoczelam tam jak cholera. Niestety nie mialam prawa rzadac o wiecej wolnego wiec czeka mnie niedziela spedzona w domu i od poniedzialku do pracy rodacy ^^Wstalam i poszlam wziac prysznic,na obiad zaprosilam chlopakow. Mialam dobry humor no i nie powiem przez tydzien troche mi ich brakowało. Gdy wyszlam z lazienki poszlam do kuchni by na szybko wymyslec jakis obiad. Niestety zadne pomysly nie przychodzily mi do glowy. Moze poprostu zrobie pizze, swojska, pizze-powiedzialam sama do siebie. TAK! Szybo wyciagnelam potrzebne produkty i zaczelam robic obiad.

3 h pozniej
L-pyszne-powiedzial Liam przelukajac pierwszy kęs
-dziekuje -usmiechnelam sie
N-jest zajebisteeee, ale i tak kiedys zrobisz mi tego kurczaka w ananasie-powiedział Niall
H-oj nie pożałujesz stary, jest wysmienity-wypalił a ja spaliłam buraka, czy on wlasnie wydal sie ? Nie wiedzialam jak to odkrecic, pozatym nasze znikniecie tego samego dnia i tego samego powrot byl dosc dziwny. Do Harrego po chwili dotarlo to co powiedzial i teraz 5 par oczu wpatrywało sie w niego. Czy akurat w takim momencie musial to powiedziec? Gahhh ,dzien przed wylotem do NY zrobilam takiego kurczaka Hazzie, stad wiedzial ze jest swietny-jadlem takiego w restauracji-powiedzial a Louis rzucil widelcem i nożem
Lo-dobra, koniec tej ściemy, dobrze sie razem bawiliscie? -zapytał Louis,był wkurwiony
-ale-nie zdazylam powiedziac Liam otworzyl usta i mi przerwał
L-Paul nam powiedzial ze jestescie razem, dokladnie dwa dni temu sie dowiedzielismy -zmarszczyl czolo, poczulam sie mikroskopijna jak 4 pary oczu zabijaly mnie wzrokiem-co sie stało ?
Zaczelam sobie wszystko przypominac, kurwa, serio ? Musial akurat teraz wyciagac na stol te sprawy ode mnie?
-a wiec powiem Ci , biegalam po parku, chcieli mnie zgwalcic ale Harry mnie uratowal, zaprowadzil do domu, poprosilam bysmy gdzies wyjechali bedac nacpana prochami na sen, pojechalismy,ale znalazlam sie w pieknym miejscu i zachcialo mi sie wyciagania przeszlosci wiec wpadlam w szał i wspominalam mojego zmarlego chlopaka z ktorym bylam 4 lata-miny im zrzedly,bylo im glupio-ale wtedy znowu Harry mnie uspokoil i pomogl zakonczyc z przeszloscia,mowilam do nieba ze zostawiam przeszlosc w tyle, kolejne dni mijaly zabawnie, nie nie bzykalismy sie ze soba, harry spal w salonie, tak polubilam go, masz jeszcze jakis pytania?-skonczylam monolog
L-przepraszam-powiedzial
-Nic sie nie stalo, ale na przyszlosc uwarzajcie na slowa bo moga kogos zabolec.Zjedlismy obiad.ulozylismy swoje pelne tylki na kanapie i dywanie w moim salonie i ogladalismy filmy. Nial zdazyl oproznic mi cala lodowke a Louis zyzarl wszystki marchewki. Zdecydowanie bylo to ostatnie spotkanie w moim mieszkaniu. Ponioslam wielkie straty. ^^Gdy juz stado wiecznie glodnych,spragnionych i szalonych chlopakow opuscilo moje mieszkanie polozylam sie do lozka i zasnelam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz